RobertK RobertK
2153
BLOG

Krym za głowę Janukowycza

RobertK RobertK Polityka Obserwuj notkę 40

Nowe władze Ukrainy doskonale zdają sobie z trudnego położenia, w jakim się znalazły.

Wiedzą, że ich legalność jest mocno dyskusyjna, bo de facto została uzyskana w wyniku zamachu stanu i nie zmienią tego żadne opowieści, że Janukowycz oddał władzę opozycji sam, wyjeżdżając z Kijowa.

O słabości nowej władzy świadczy fakt, że umywa ona ręce od sądu nad rzekomymi zbrodniami popełnionymi przez Prezydenta. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości będzie miał poważny problem z Janukowyczem- legalnie wybranym prezydentem, obalonym w wyniku zamachu stanu. Janukowycz będzie się z pewnością bronił mówiąc, że działał legalnie, że opozycja też używała broni, a on sam nie wydał rozkazu strzelania ostrą amunicją w celu eliminacji demonstrantów na Majdanie. A tylko za to można go skazać- jeszcze przed Trybunałem nie stanęła żadna głowa państwa, która zdecydowała o użyciu siły przez służby porządkowe w celu rozpędzenia protestujących.

To wygodne posunięcie- z jednej strony nowe władze Ukrainy nie dają Moskwie kolejnych powodów do zatargu, z drugiej zrzucają z siebie odpowiedzialność za ewentualne uniewinnienie Janukowycza.

To jednak połowiczne rozwiązanie problemu. W dalszym ciągu Ukrainę zamieszkują ludzie, którzy dali Janukowyczowi władzę i nie są zadowolone z przewrotu. Ci ludzie też mogą wystąpić przeciwko nowej władzy, co w niektórych rejonach kraju miało już miejsce. Na razie niezadowolenie demonstruje ludności pochodzenia rosyjskiego, zamieszkująca Krym i wschodnie rejony Ukrainy. Ci ludzie mogą urządzić swoje własne "majdany". Nowe władze Ukrainy będą miały z tym niemały problem- tłum w Sewastopolu czy Odessie może stawiać coraz śmielsze żądania, których nowy rząd nie będzie mógł lub nie będzie chciał spełnić, podobnie jak nie będzie mógł użyć sił porządkowych do opanowania sytuacji- to zawsze kończy się rozlewem krwi. W sytuacji, kiedy nowe władze stawiają zarzuty Janukowyczowi była by to totalna klęska.

W tym świetle los Krymu zdaje się być przesądzony. Władza Kijowa zupełnie tam nie sięga, zdecydowaną większość stanowi rosyjskojęzyczna ludność, stanowiąca w miarę jednolite etnicznie społeczeństwo. Wystarczy że mieszkańcy Krymu ogłoszą niepodległość, a społeczność międzynarodowa nie kiwnie palcem, aby temu zapobiec. Choć z pewnością nie uzna nowego państwa tak szybko jak uznała Kosovo.

To może być powtórka scenariusza bałkańskiego, gdzie jako pierwsza od federacji odłączyła się maleńka Słowenia, na którą Jugosławia machnęła w zasadzie ręką. Niestety tą samą drogą poszli natychmiast Chorwaci i niedługo potem Bałkany stały w ogniu. Zwłaszcza na terenach, gdzie mieszkało mniej więcej tyle samo Chorwatów co Serbów.

W przypadku Ukrainy oderwanie Krymu może doprowadzić do podobnych prób w rejonach zamieszkanych przez rosyjskojęzyczną ludność, a tym samym do wybuchu wojny domowej. To całkiem realny scenariusz, tym bardziej, że Rosja niejednokrotnie udowodniła, że w takiej sytuacji nie pozostaje bierna.

Nowa władza stąpa po cienkim lodzie. Dużo bezpieczniej było by dotrzymać warunków podpisanej umowy i zgodnie z nimi przejąć władzę w Państwie w sposób całkowicie legalny. Wycieczka na skróty może się oczywiście udać, ale może też uwolnić siły, nad którymi nikt nie będzie w stanie zapanować. To potężne ryzyko, którego głowa Janukowycza nie jest warta.

RobertK
O mnie RobertK

Na niektóre tematy mam swoje własne zdanie, na inne zdania nie mam. Innych możliwości nie ma.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka